środa, 22 stycznia 2014

Prosto w twarz


Tytuł: Prosto w twarz
Gatunek: Fluff
Paring: JongKey
Ostrzeżenia: Delikatne przekleństwa
Dialogi: Kibum - Minnie , Jonghyun - nawiedzona



Blondyn zrobił niezadowolony dzióbek, kiedy usiadł na swoim łóżku. No cóż, dzisiaj śpi sam, akurat wtedy, kiedy potrzebował jego bliskości. Ostatnio chodzi trochę przygnębiony, no, ale z Jongiem jakoś zawsze poprawiał mu się humor, a teraz? Jak pomyśli o tym, że ten dopiero jutro wraca to jeszcze bardziej mu z tym źle. W dzień, w którym ten jest jak ryba w wodzie, przez głupie żarty i trollowanie, ale będzie musiał to jakoś przeboleć. Jeden dzień w roku i odpuści sobie, prawda?
 
- Ughh... - Westchnął ciężko, wtulając się w swoją kołdrę, jakby to właśnie ona była Jongiem - Dobranoc - Szepnął sam do siebie, zasypiając po chwili. Nie było mu jednak dane przespać spokojnie nocy. Przekręcił się niezadowolony na brzuch, zakrywając uszy poduszką. Za jakie grzechy ustawił sobie tak głośny sygnał przychodzących wiadomości. Niechętnie sięgnął na szafkę po telefon. - Ajć – jęknął, kiedy jasne światło wyświetlacza go oślepiło. Przetarł oczy, aby móc zobaczyć co za idiota go budzi o... 3:50! Jak dorwie tego kogoś to mu wciśnie w tyłek coś ostrego. Ej, zaraz... Jonghyun do niego napisał? Zmarszczył brwi, otwierając z ciężkim sercem wiadomość.
 
"Od JJong~
Bummy, nie wrócę dzisiaj do domu "
 
I koniec? Tylko tyle? Spodziewał się czegoś… no okey, sam nie wiedział czego. No ale może jakieś wyznania miłości, a nie suche "nie wrócę". Co to w ogóle miało znaczyć? Miał się o niego martwić? Wolne żarty. Właśnie tak, żarty. Pewnie sobie z niego żartuje. Dlatego też nie ma zamiaru się teraz nim przejmować i rano go ochrzani za to. Przekręcił się na drugi bok, zasypiając od razu. Boże, jak można o trzeciej w nocy wyjechać z czymś takim!? Może jego mama się z nim zagadała i kazała mu zostać, Okej, ale no kurde! Nie wie, że ludzie śpią o tej porze? Jego żarty ostatnio były nieśmieszne, a bardzo mocno irytujące i nie omieszka go za to ukarać! Warknął pod nosem, kiedy o szóstej po pokoju rozbrzmiał dzwonek telefonu.
 
- Kurwa mać! - Fuknął, odbierając telefon - Jong do cholery... Drugi raz w ciągu nocy!
 
- Widzę, że się o mnie martwisz - mruknął kwaśno brunet, brzmiąc jakoś dziwnie. Key uniósł się do pozycji siedzącej, przeczesując włosy. Hej, Kibum, nie trać rezonu. Byłeś na niego zły, pamiętasz? - Czemu mi nie odpisałeś? - i znowu dziwnie brzmi. To cześć jakiegoś żartu? Pewnie sobie zatkał czymś nos i chciał mu teraz wmówić, że jest śmiertelnie chory i jeśli on nie przybiegnie do niego w podskokach w stroju pielęgniarki, to umrze rychłą śmiercią. Dobre sobie, dzisiaj nie ma zamiaru wierzyć w ani jedno jego słowo.
 
- Czemu miałbym się martwić? Nie określiłeś się, więc sądziłem, że zostajesz u swojej mamy na noc - Odpowiedział, opierając się plecami o zimną ścianę - A nie odpisałem, bo ledwo przeczytałem co napisałeś - Mruknął. Okej, w sumie mógł odpisać, jednak nie lubił ograniczać się do wiadomości typu "okej", "aha" itd, a na to nie dało się inaczej odpowiedzieć, chyba, że "dlaczego?". Kurde, no, ale nie chciał być wrobiony w jakieś głupie żarty z jego strony! - A więc, coś się stało? Bo dziwnie brzmisz, wiesz?
 
- Miałem wypadek - odparł znudzony jakby maglował to już setny raz. I w sumie tak było, najpierw policja, potem wytwórnia, potem lekarze, jacyś dziennikarze byli u niego raptem kilka minut temu! Ci ludzie chyba nie mają własnego życia. Key zmarszczył brwi zapowietrzając się. Wypadek? Że samochodowy? Niby powinien mu wierzyć, ale no... był ten cholerny 1 kwietnia. Więc skąd mógł wiedzieć czy nie siedzi sobie teraz w jakimś hotelu, lub u matki i nie śmieje się z niego w duchu?
 
- Słuchaj mnie uważnie Jong. Jeżeli to jakiś pieprzony żart to nie będziesz miał u mnie życia przez najbliższy miesiąc - Zaczął dosyć poważnie - Bo z takich rzeczy się nie żartuje - Dodał, wstając z łóżka, by chodzić po całym pokoju, robiąc jakieś dziwne kółka. Kiedy ten wspomniał o wypadku, aż serce mu stanęło. Jeżeli to prawda to jest teraz wściekły na siebie, w końcu jak mógł zignorować ten cholerny sms? Przygryzł boleśnie wargę czekając aż ten zapewni go, że to nie jakieś wybryki.
 
- Nie żartuje sobie. Jestem teraz w szpitalu - westchnął zraniony słowami przyjaciela. - Zostanę tutaj pewnie jakiś czas. - dodał po chwili milczenia. Key przystanął w miejscu, mierzwiąc koszulkę między palcami. Brzmiał wiarygodnie. I raczej nie był na tyle głupi, aby sobie z niego żartować w ten sposób. - Jeśli mi nie wierzysz to możesz porozmawiać z menadżerem. - Key usłyszał po drugiej stronie głośne westchnienie i płytki oddech. Chyba ciężko mu było oddychać. Z tego co słyszał, ciężko było mu też mówić. Dlatego mimo wszystko docenia do, że dzwoni właśnie do niego.
 
- Nie trzeba, wierzę Ci, ale fakt, wybrałeś sobie głupi dzień na coś takiego - Wtrącił szybko, siadając znowu na łóżku - Powiedz, że nic poważnego Ci się nie stało - Powiedział już mocno zmartwiony, przytulając się do swoich podkulonych nóg. Uhh! Skoro jest w szpitalu to chyba oczywiste, że coś się stało! Najgorsze było to, że nawet gdyby chciał, mógłby do niego pójść dopiero jutro, bo dzisiaj byłoby za późno.. Chyba, że prześpi się w szpitalu na krześle obok niego. Ach, nie, przecież teraz zaczyna im się promocja "FIRE"! Czyli nawet jutro będzie zajęty. Chyba, że prześpi się faktycznie u niego, a potem najwyżej wróci wcześnie rano, aby się przebrać. Naprawdę Jonghyun, tak się załatwić akurat teraz. I to niedługo przed własnymi urodzinami!
 
- Sam nie wiem. Nadal mnie badają. Ale żyję, więc nie jest źle - zaśmiał się gorzko, a Kibum wręcz mógł sobie wyobrazić grymas niezadowolenia na jego przystojnej twarzy. - Na pewno mam złamany nos, co z resztą słychać. Mam tylko nadzieje, że to nie wpłynie na mój głos - mruknął smętnie. Naprawdę bał się, że to zmieni brzmienie jego głosu.
 
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Najważniejsze, że nie stało Ci się coś co zagrażałoby Twojemu życiu - Próbował go w jakiś sposób pocieszyć, jednak także się bał  i to nie tylko o jego głos, ale i ogólnie. W końcu badania nadal trwają, tak? Uhh.. Będzie musiał powiedzieć to reszcie zespołu. Która oczywiście pewnie też weźmie to za głupi żart. To będzie trudne.
 
- Tak, to prawda - usłyszał po drugiej stronie, po czym zapadła chwila ciszy, którą jako pierwszy przerwał Jonghyun. - Odwiedzisz mnie? Czuje się nieco samotny - mruknął pod nosem, a Key już widział jak ten onieśmiela się przez własne słowa. Nigdy nie był dobry w okazywaniu, a  co dopiero mówieniu o własnych uczuciach.
 
- Właśnie rozmyślam o tym, kiedy będę w stanie Jjongie.. - Zaczął smętnie - Dzisiaj na pewno nie dam rady, przepraszam. Jutro pomiędzy wywiadem, a programem przyjdę, obiecuję - Zapewnił go, nie chcąc psuć mu niespodzianki, bo przecież przyjdzie dzisiaj. Da radę, choćby nie wiem co! To jego dinozaur i musi wziąć za niego odpowiedzialność! - Pamiętaj, że gdybyś chciał pogadać, to zawsze jestem pod telefonem.. No i jak coś będzie wiadomo, od razu mnie informujesz! - Jęknął jak taka nadopiekuńcza umma, która wysyła swoje dziecko na wycieczkę i będzie dzwonić do niego 56468468446464 razy dziennie.
 
- Tak,tak, dobrze. - jęknął brunet, wywracając oczami. Kibum był czasem nadopiekuńczy. - Więc um… na razie - Jonghyun cmoknął do słuchawki, rozłączając się czym prędzej nie pozwalając nieco zdezorientowanemu Key się pożegnać, czy odpowiedzieć w jakikolwiek sposób na ten gest. Cóż, pewnie był pod narkozą i dlatego zachowywał się dziwnie. Tak, zdecydowanie to dlatego. Pokręcił ostatecznie głową, kładąc telefon na szafce. Po chwili zastanowienia postanowił go jednak zabrać ze sobą. W końcu powiedział mu, że będzie zawsze pod telefonem. Dlatego od dzisiaj, aż do jego wyjścia nie pozbędzie się go nawet na minutę. Przez cały dzień chodził jak zjawa, ciągle martwiąc się o swojego dinozaura.. Oczywiście pisał z nim jak obiecał, dzwonił, kiedy miał przerwy, jednak to nie to samo co bycie przy nim. Dlatego, kiedy tylko ten cholerny program się skończył, a na zegarku wybiła równo 22, oznajmił wszystkim, że wróci dopiero rano. No, ale czymże byłaby wiosna bez ulewy w nocy, nieprawdaż? Nie wiedział komu ma dziękować za bluzę Minho z kapturem, czy Taeminowi, czy samemu żabolowi, jednak.. No cóż, był wdzięczny, przynajmniej nie zmarzł i nie przemoknął aż tak bardzo
 
" Do Jjong~
Yaah, pierwszy raz zostajemy jeszcze po programie. Co to ma byyyyć! Manager chce o czymś porozmawiać z producentem, ale po co tu myy T^T tęsknię"
 
Musiał mu trochę nakłamać, jeżeli chciał by niespodzianka się udała i ku jemu zdziwieniu naprawdę szybko złapał taksówkę, która w niecałe 10 minut dowiozła go do centrum! Okej, teraz musi w deszczu biec do szpitala. Nagle jednak stanął jak wryty. Nie wiedział gdzie go zawieźli! Ach, głupi, głupi! nie mogłeś pomyśleć o tym wcześniej?! Ale pewnie pojechał do rejonowego. Pobiegnie tam, zapyta czy Jonghyuna tam leży, jeśli tak to cudownie, jeśli nie to… zadzwoni do menadżera! Ten musi wiedzieć gdzie jest Bling.
 
Na szczęście jednak się okazało, że fart i tym razem go nie opuścił. Szedł właśnie w stronę sali bruneta, do której po dziesięciu minutach wykłócania się z recepcjonistką dostał namiary. Że niby godzina odwiedzin się skończyła, a on nie był z rodziny i bla bla bla. Rany, kobiety są takie denerwujące! Wyciągnął telefon, kiedy winda już jechała na piętro, na którym była sala Jonga i zobaczył, że ma dwie nieodebrane wiadomości.. Ojejku, współczuje mu~
 
"Do Jjong~
Prima aprilis, dinozaurze"
 
Wcisnął klawisz wyślij, czekając tylko aż usłyszy za drzwiami dźwięk przychodzącej wiadomości, a kiedy to nastąpiło, otworzył drzwi, uśmiechając się jak głupi
 
- Heej yeobo~ - Powiedział radośnie, zamykając za sobą drzwi - Jak nos? - Brunet pokręcił głową uśmiechając jak głupi.
 
- Mówią, że to nic poważnego. Powinno być dobrze - Jonghyun odsunął się nieco, robiąc miejsce koło siebie na materacu, kiedy blondyn podszedł bliżej. - Wyglądam okropnie, prawda? - zrobił uroczy dzióbek, patrząc szczenięco na Kibuma, który właśnie okładał torbę obok łózka chwilę wahając się czy nie usiąść po prostu na krześle, w końcu ktoś może wejść do sali. Ale nie będą przecież robili niczego czego nie można łatwo wytłumaczyć.
 
- Nie wiem, nie widzę. Ciemno tu - Zaśmiał się, po czym zapalił światło i ... Okej, wyglądał trochę strasznie. Był posiniaczony i widać, że obolały - Um.. Nie jest.. Tak źle, wiesz? - Mruknął, przez co brunet tylko zmarszczył brwi. Czemu nie dostał jako dziecko umiejętności kłamania wraz z genami? Westchnął cicho, zdejmując z siebie całkowicie przemoczoną bluzę Minho, rzucając ją na krzesło, po czym podszedł do niego i wtulił jego głowę w swój brzuch, głaszcząc go delikatnie, by przypadkiem nie wyrządzić mu krzywdy - Nie strasz mnie tak więcej, okej?
 
- Straszyć? Nawet się nie przejąłeś moim sms'em - mruknął tonem oburzonego dziecka, przymykając oczy z przyjemności jaką mu dawał blondyn, podczas głaskania go po głowie. Jednak chciał poczuć więcej wsparcia i bliskości, dlatego zaraz objął go w pasie, uczepiając jego koszulki, która też była nieco wilgotna od deszczu. - W torbie pod ścianą mam świeże ciuchy, weź sobie koszulkę i się przebierz. - oparł podbródek o brzuch blondyna, patrząc na niego z dołu.
 
- Gdybyś napisał "miałem wypadek" to gwarantuję Ci, że od razu zasypałbym Cię smsami i telefonami - Mruknął, podchodząc do torby i wyjmując pierwszą lepszą koszulkę. Oczywiście po co miałby iść do łazienki, kiedy mógł przebrać się tutaj, prawda? Rzucił wilgotną koszulkę na bluzę, zakładając na siebie tą suchą, o wiele za dużą bruneta.
 
- Tak, tak. Mój błąd - bąknął brunet krzyżując ramiona na piersi. Nie spuścił jednak z chłopaka zachłannego wzroku, którego ten na szczęście nie był w stanie rozszyfrować. - Zostaniesz do rana? - dopytał domyślając się, że chłopak dojechał tu taksówką. A było już blisko północy, tym samym nie opłacało mu się wracać do dormu. Kibum kiwnął głową podchodząc z powrotem do łóżka. Jonghyun otaksował go od góry do dołu. Spodnie też miał pewnie wilgotne, ale on niestety ma tylko jedne dresy które ma obecnie na sobie.
 
- A sądziłeś, że wejdę tu i od razu wyjdę? Przecież powiedziałem, że przyjdę jeżeli tylko będę miał czas, a mam go w nocy - Uśmiechnął się do niego delikatnie, stukając lekko butami o siebie i nagle sobie coś przypomniał - Yah! Zapomniałbym! Mam coś dla Ciebie~ - Powiedział radośnie, podbiegając do torby i wyjmując z niej żelki, które wziął dla niego z domu. Pomachał nimi blingowi przed twarzą, w końcu mu je wręczając.
 
- Och, dziękuję. Osładzasz mi życie - zaśmiał się cicho przyjmując od niego opakowanie, od razu je otwierając. Wyjął jedną wkładając sobie od razu do ust, mrucząc przy tym cicho. To było najlepsze jedzenie jakie miał dzisiaj w ustach. To szpitalne żarcie, którym go raczą jest ohydne!
 
Brunet poklepał miejsce obok siebie, chcąc aby blondyn się przy nim położył. Chłopak pokiwał głową, zdejmując najpierw buty, po czym wdrapał się na łóżko i na czworakach kroczył w jego stronę. Oczywiście zamiast ułożyć się obok niego, zrobił to na nim, opierając się brodą o jego klatkę piersiową
 
- Wiesz ile musiałem kłócić się z tymi pieprzonymi recepcjonistkami, żeby mnie tu wpuściły? Podłe kobieto coś tam podobne - Prychnął głośno pod nosem, układając się wygodniej na nim.
 
- Ale się opłaciło, prawda? Możesz zobaczyć swojego ukochanego hyunga! - Odparł dumnie Jonghyun, chociaż oboje już zapomnieli o tych wszelkich formach grzecznościowych i wieku ich dzielącym. W końcu niemal się razem wychowali. Znali się od tylu lat, tym samym niektóre granice się zacierały. Tak jak na przykład teraz, kiedy Kibum mógł na nim leżeć bez żadnej krępacji. A Jong mógł głaskać czule po plecach i oni nie widzieli w tym nic dziwnego.
 
- Hyunga? Nie lubisz jak się tak na Ciebie mówi - Mruknął unosząc brew, jednak zaraz zaczynając mruczeć przez to, że ten go miział po plecach. Jong czuł się jakby leżał na nich prawdziwy kot - Oh, masz pozdrowienia od reszty i fani życzą Ci powrotu do zdrowia.. Chociaż to już pewnie wiesz, przez spam na twitterze - Wywrócił oczami, wiedząc jak ten tam często przesiaduje, stąd fanki ZAWSZE muszą napisać mu chociaż raz dziennie "oppa saranghe~".
 
- Zazdrosny o moją sławę? Teraz wszędzie o mnie mówią! - zaśmiał się zajadając żelkami. Trochę bolało przy jedzeniu, ale dla słodyczy zrobi wszystko. - I w twoich ustach "Hyung" brzmi… uroczo - a raczej seksownie. Jednak nie powie tego na głos. Na szczęście nie był już pod morfiną. Nie chciałby wygadywać jakiś głupot przy Kibumie!
 
- Pfft, a ile z tej Twojej sławy tam to wzmianka o JongKey, dinozaurze? - Zgasił go natychmiast, pomału będąc coraz bardziej zirytowany tym, że w sumie stoją w miejscu? To co między nimi nie jest już przyjaźnią, a związkiem tym bardziej. Nie wie czym to do cholery jest, dlatego przekręcił się na bok, tuż przy nim.
 
- EJ, obraziłeś się? - zapytał zdziwiony. No przecież tylko żartował! Wiedział przecież, że Kibum jest równie sławny co on, jak i nawet nie bardziej dzięki swojej urodzie. Aby go lepiej widzieć przekręcił się na bok, przyglądając chłopakowi, który leżał z niezadowoloną miną. Och, czasem naprawdę go nie rozumiał. Ten spojrzał na niego z gromami w oczach, zaraz uśmiechając się uroczo. O nie, tylko nie to, nienawidził, kiedy ten przechodził do tego etapu zirytowania
 
- Nie, skądże~ - Powiedział wręcz przesłodko, na co Jong odsunął się od niego nieznacznie. Bał się już o i tak rozkwaszony w wyniku wypadku nos - Nie widzisz, przecież się uśmiecham, hyung~?
 
- Uh, okey Kibum. Przestań. - mruknął kwaśno naprawdę nie mając dzisiaj siły na jego humorki. - Jeśli coś jest nie tak to po prostu to powiedz - mruknął posępnie, unosząc się do pozycji siedzącej, zaczynając bawić się swoimi palcami. Nie okazuj lęku, nie okazuj go Jonghyun. Zwierzęta i Kibum wyczują twój strach. Trzymaj się postawy pewnego siebie samca alfa!
 
- Nic, poza tym, że jestem coraz bardziej zirytowany spamem JongKey na moim instargramie? Którego o ile dobrze kojarzę nie ma - Powiedział prawie, że na jednym wdechu, a na jego twarz wszedł już ten typowy dla niego niezadowolony grymas. Okej Jong, był nie tylko zły, ale i wkurwiony.. Tak porządnie
 
- Poczekaj, nie rozumiem - Brunet pomasował nasadę nosa, marszcząc przy tym brwi. - Jesteś zły o spam, czy o to że nie jesteśmy razem? - spojrzał na niego zagubiony. Już naprawdę nie rozumiał. W końcu to normalne, że fani ich oblegają i zasypując wiadomościami. Po występie "internet war" miał mnóstwo podobnych wiadomości na twetterze o sobie i Taeminie. Ale śmiał się z nich. Ale jeśli chodzi o to, że to całe "JongKey" nie jest prawdziwe to ugh. Chyba czeka ich długa rozmowa.
 
- Zły o spam? Owszem, o to drugie bardziej zawiedziony - Powiedział pod nosem, patrząc się w jeden punkt w pokoju by nie poprawić zaraz tej i tak pokrzywdzonej dinozaurzej mordki. Pewnie gdyby nie poruszył tego tematu, ten nadal ograniczałby się do słodkich słówek. Doskonale wiedział, że ten do niego coś czuje, jednak po co się przyznać, skoro można być wygodnickim, no nie? Jednak nawet gdyby mu tego nadal nie powiedział, pozłościłby się i pozwolił by wszystko wróciło do normy. Jonghyun spuścił głowę biorąc kilka głębszych wdechów. Okey stary, czas się uzewnętrznić. Złapał chłopaka za rękę chcąc aby ten na jego spojrzał, nawet jeśli jego wzrok strzelał gromami i zamrażał lawę.
 
- Ja...nie wiedziałem czego ty chcesz. Czego ja sam chce. Wiem tylko, że mi na tobie zależy. Chce abyś był szczęśliwy, abyś... był obok. - wziął kolejne kilka wdechów. Nie było mu najłatwiej mówić przez ten nos. Do tego brzmienie jego głosu odbierało powagę całej tej sytuacji, co tylko utrudniało mu zadanie. - Naprawdę cię lubię. Nie jak kumpla, nie jak przyjaciela, jak kogoś więcej - brunet ścisnął jego dłoń, patrząc na niego szczenięco, mając nadzieję, że zrozumie jego uczucia.
 
-  Pabo.. - Fuknął pod nosem, nie mając już jednak tego wzroku mordercy.  Położył mu głowę na ramieniu, uśmiechając się pod nosem z satysfakcją.  No cóż, czyli, że tak jakby są razem? - Teraz jestem szczęśliwy - Powiedział z lekkim rumieńcem odbierając mu z dłoni telefon, którego od dobrych paru minut przerzuca nerwowo - Uspokój się, pabo.
 
- Łatwo Ci mówić! Chyba nigdy nie widziałeś jak wyglądasz kiedy jesteś zły - fuknął pod nosem, uspokojony jednak mimo to. Kiedy mu powiedział co czuje, poczuł się jakoś tak lżej. Co najmniej jakby mógł przenosić góry. - Powiedz jutro coś miłego o mnie fankom - mruknął pod nosem, kładąc się z powrotem na łóżku, ciągnąc za sobą blondyna. Miał ochotę go pocałować, pragnął tego jak niczego innego. Oddałby za to nawet żelki! Ale nie mógł przez te opatrunki na twarzy i złamany nos.
 
- Przepraszam, że siebie nie widzę? - Mruknął, unosząc brew w rozbawieniu, myśląc co mógłby powiedzieć fankom.. - Mam powiedzieć, że pomimo rozkwaszonej twarzy, nadal cieszysz się życiem? - Zapytał nie będąc pewien czy może to powiedzieć. Oczywiście fankom powie to delikatniej, zdecydowanie, jednak taka prawda, kiedy ten spojrzał na niego spod grzywki, wyciągnął dłonie w obronnym geście - Ale... Wiesz, nadal wyglądasz dobrze~!
 
- Nigdy nie umiałeś kłamać - burknął pod nosem, robiąc niezadowoloną minę. Ech, musiał wyglądać naprawdę paskudnie skoro Kibum wypomniał mu już dwa razy jego wygląd. I dwa razy kłamał na jego temat. - A byłem takim pięknym i seksownym mężczyzna! Teraz kiedy straciłem głos i twarz zostało mi tylko idealne ciało i cudowna osobowość! - jęknął z teatralnym przejęciem. - No i całkiem spory rozmiar - spojrzał w dół, na swoje krocze ukryte pod pościelą, unosząc sugestywnie brew. Och, chyba morfina jeszcze nie opuściła jego krwiobiegu.
 
- Nie wiem, nie widziałem - Powiedział patrząc na niego kątem oka, aż mimowolnie też zapuścił się w te okolice co on. Nic na to nie poradzi! Jest tylko napaloną divą, która pragnie jego ciała jak szalony - Nie dane mi było się przekonać - Jęknął, teatralnie przystawiając dłoń do czoła, no cóż, jego starania by odbiec od tego tematu zostały zniwelowane przez jego własny język. Brawo, Kibummy.
 
- Kiedy tylko wyjdę pozwolę Ci się o tym przekonać. - Jonghyun uśmiechnął się do niego drapieżnie, samemu się nakręcając. Aż nie mógł sobie odmówić, zjechania dłonią na krągłe i jędrne pośladki kochanka. Ugh, nie powinien tego robić. W końcu są w szpitalu, on jest po wypadku, cały obolały na twarzy, jednak tak długo tłumił to w sobie, ze teraz ciężko było się powstrzymać przed niektórymi gestami.
 
- I każesz mi tak długo czekać? Pfft - Blondyn prychnął pod nosem, by ukryć swoje zadowolenie. Jeszcze czego, żeby diva ulegała jego zalotom!? To on ma ulegać jemu! Przynajmniej dopóki ich początkujący "związek", nie przeniesie się do łóżka.
 
- Wybacz, warunki tego wymagają. Ale zapewniam cię, że to będzie najlepszy noc twojego życia. - Wyszeptał mu do ucha najseksowniej jak umiał mając taki głos. Och, gdyby nie ten wypadek teraz pewnie tarzali by się w łóżku. Jak tylko o tym pomyślał zrobiło mu się gorąco. A chęć zatopienia się w tych pięknych i kuszących ustach tylko się zwiększyła. Och, sam siebie nakręcał.
Jednak nim zdążył cokolwiek zrobić, ten bez pardonu ułożył swoje cielsko ponownie na torsie blondyna, nie dając mu do siebie dostępu
 
- Wiesz, jest już pierwsza w nocy, pabo.. Jak tak dalej pójdzie to niedługo będę musiał się zbierać do domu, żeby w ogóle się przebrać  - Mruknął, czując jak zmęczenie powoli go wykańcza. O tak, to był ciężki dzień, a przyjazd tutaj także był dla niego wyczerpujący. Jednak czego się nie robi dla tej przerośniętej jaszczurki?
 
- Uhm - mruknął również czując się senny. Wtulił wiec w siebie chłopaka, przykrywając ich kocem nie chcąc, aby Kibum zmarzł. - Dobranoc - pogłaskał go po karku, całując w czubek głowy uważając przy tym na opatrunek. I pomyśleć, że wystarczyło tak niewiele aby ich połączyć. Jednak krótka rozmowa, kilka słów. I mogli żyć długo i szczęśliwie...a po wyjściu Jonghyuna ze szpitala również i namiętnie.
__________________________________________________________________________________________________________

Na rozgrzewkę uznałyśmy z Minnie, że wrzucimy ten oto one-shot, napisany przez nas zaraz po wypadku Jonghyuna. 
Blog jest nadal w budowie, w ciągu najbliższego tygodnia doszlifuje jego wygląd, a następne co pojawi sie na blogu to nieco dłuższe opowiadanie. Od razu informuje, że piszemy głównie paringi JongKey i 2min. Jednak nie ograniczamy się jedynie do SHINee, niekiedy mamy zapędy i zaczynamy pisać o innych zespołach. :3 
Zapraszam do komentowania i wyrażania swojego zdania ^^ Napisałabym kilka zdań od Minnie, jednak ona teraz zapewne śpi, kiedy ja wstawiam rozdział xd